*Źródło: fotografia własna*
---
<div class="text-justify">
Dobry wieczór.
Dzisiejsza nocka była bardzo wkurwiająca. Tak naprawdę nie miałam ani jednego normalnego klienta. Bardzo rzadko się zdarza aż takie natężenie zjebów, ale czasami tak bywa. Gdzieś tam przyjmuję to z dobrodziejstwem inwentarza, w końcu rozumiem plusy i minusy wykonywanej przeze mnie pracy, ale dzisiaj po prostu miałam dosyć. Być może dlatego, że no dalej jestem podziębiona, więc wiadomo, że człowiek bardziej drażliwy. To wszystko sprawiło, że gdy podczas ostatniego kursu dwójka szczeniaków mi za niego nie zapłaciła to zapłonęłam takim wkurwieniem, że no mówię nie popuszczę skurwysynom [część opowieści jest [tutaj](https://peakd.com/polish/@ataraksja/taxi-story-5-wypowiadam-wojne-zlodziejom)]. Celowo i bez wstydu używam wobec takich ludzi tak ostrych słów, bo nie mam wobec nich nic oprócz pogardy.
Po kursie jak już dotarło do mnie, że nici z hajsu zapaliłam kilka papierosów pod rząd [moje chore płuca były mi za to wdzięczne i mało nie udusił mnie kaszel w trakcie snu] i jak się trochę uspokoiłam to zadzwoniłam do dyżurnego na komendę miejską co mam z takim fantem zrobić. Bo szczerze nie wiedziałam, a nie jestem do końca przekonana o czerpaniu wiedzy na temat takich działań z internetu. Ziom mi powiedział, że jak oni już uciekli i moje bezpieczeństwo nie jest zagrożone to żeby na spokojnie podjechać na komendę między 8, a 15, złożyć zeznania i oni zajmą się resztą. Ok.
Przyjechałam do domu, chwilę pospałam i pojechałam na komendę. Szczerze powiedziawszy totalnie bez przekonania, że cokolwiek wskóram, ale chciałam działać, żeby uspokoić mój gniew. Nie mam wpływu na reakcję policji, ale na swoje działania owszem i taki cel mi przyświecał. Weszłam na komisariat i przedstawiłam dyżurnemu sprawę co i jak i tak bez przekonania się go zapytałam czy to w ogóle nadaje się do zgłoszenia skoro to "tylko" 40 zł, a on zrobił wielkie oczy i mówi, że w ogóle to nie tak wygląda i on już wzywa policjanta odpowiedzialnego za takie działania i on mi wszystko wyjaśni, żeby już u niego nie przedłużać [sporo osób za mną czekało]. Szczerze? Po tych słowach byłam pewna, że każą mi spierdalać i czułam w sobie totalną irytację dlaczego on nie mógł mi tego powiedzieć tylko muszę czekać na jakiegoś zjeba w mundurze.
Zjebem w mundurze okazała się laska jakoś w moim wieku, która kumała moje zdechłe poczucie humoru. Mówię zdechłe, ponieważ moją reakcją obronną na stres jest żartowanie i nie każdy to kuma, a ona jebła śmiechem jak jej powiedziałam, że jak ja do nich trafię jako oskarżona to za miliony, a nie 40 zł. Także się dogadałyśmy. No i w ogóle ona mi powiedziała, że to nie jest tak, że jak pasażer sobie jeździ bez płacenia za takie kwoty to wyjebane, bo prawnie to nie jest kradzież tylko wyłudzenie ścigane z urzędu. Przyjęła ode mnie zeznania, powiedziała jak to dalej będzie wyglądać i w sumie spoko była cała rozmowa, bo powiedziała też coś w stylu, że dobrze, że przyszłam, bo to są bardzo łatwe sprawy [Bolt udostępnia policji wszystkie dane osoby zamawiającej], a robi się tego coraz więcej dlatego, że ludziom nie chce się podjechać na komisariat i złożyć zawiadomienia. Całość zajęła mi może z 15 minut.
Wyszłam bardzo uradowana z komisariatu, dowiedziałam się też, że takie sytuacje mogę zgłaszać do roku czasu od dnia, kiedy wystąpią, więc teraz każdą taką sytuację, niezależnie od kwoty będę od razu do nich zgłaszać. Wyjebane. Mam dość dokładania do pracy po to, żeby jakiś frajer sobie jeździł za darmo. Amen.
Jak wróciłam do domu to weszłam do weta zapytać kiedy mogą nas przyjąć, bo znowu jest dramat z uchem. Pies alergik plus jakaś nieprawidłowa budowa ucha sprawia, że dość regularnie musimy chodzić. Udało się nas wcisnąć już na 11, dostał leki i z tej dzikiej euforii [serio, on uwielbia chodzić do weterynarza] przegryzł smycz.
*Źródło: fotografia własna*
Rynce mi opadły, cycki też, weterynarz nam pożyczyła i dzisiaj przed pracą postaram się podjechać i kupić nową. A nawet dwie od razu jakby go znowu radość poniosła.
Po weterynarzu nafaszerowałam się prochami i jak aniołek poszłam spać, ale spać nie mogłam totalnie także jestem średnio przytomna przed rozpoczęciem pracy.
A tu część mojego obiadu, papryka duszona z pieczarkami i pietruszką, do tego wjechał kurak, ryż i ogórek małosolny. Polecam, 10/10.
*Źródło: fotografia własna*
Ciężki to był dla mnie dzień, bo mało spałam i nadal się kiepsko czuję [robiłam test na covid, to nie to dziadostwo], ale jestem z siebie bardzo dumna, że nie olałam sprawy z tą kasą za kurs. Mam takie poczucie, że jakbyśmy wszyscy reagowali na takie patologie to w końcu frajerstwo poczułoby, że nie jest bezkarne i byłoby wszystkim lepiej. Sama przez 30 lat życia na takie rzeczy miałam wylane, ale postanowiłam reagować. Bo mam po prostu dość. Wkurwiona Paulina to produktywna Paulina, naprawdę.
Lecę dopić kawę, wziąć proszki i do pracy.
Miłego wieczoru!
</div>
hiveblocks