create account

Dziennik #58/2022 - jakoś do przodu by ataraksja

View this thread on: hive.blogpeakd.comecency.com
· @ataraksja · (edited)
$2.72
Dziennik #58/2022 - jakoś do przodu
<div class="text-justify">

Wczoraj nie było wpisu, bo wróciłam tak późno do domu, że już zabrakło mocy przerobowej, aby go napisać stąd od razu na wstępie ostrzegam, że dzisiejszy wpis na pewno będzie długi, bo będzie zawierał dwa dni.

---

29.04.2022

Wstałam taka se. Cieszę się, że pomimo napięć dzień wcześniej przespałam względnie spokojnie noc. 

Jak dojechałam na terapię w trakcie rozmowy z kolegą okazało się, że osoba, która niedawno skończyła terapię znowu pije. W międzyczasie jak sobie rozmawialiśmy to powychodziły jakieś jej kłamstwa i jakiś taki dziwny ścisk w serduchu mnie złapał, bo bądź co bądź otwieram się przed tymi ludźmi i jakoś przykro, gdy okazuje się, że ktoś leci w kulki choćby i w pierdołach. No bo skoro kłamie przy pierdołach to nawet nie chcę wnikać ile kłamstw było w poważniejszych tematach. Trochę czasu mi zajęło przegadanie z sobą tego, że jestem tam dla siebie i najważniejsze, żebym to ja była szczera przede wszystkim ze sobą, bo nie jestem tam dla pani Stasi, Kazi czy kogoś tylko dla siebie samej. I nie powiem, ale dość mocno mnie to podbudowało. To kolejny przykład, że jak nie jebię siebie jak psa to czuję się całkiem spoko.

Potem mieliśmy ciekawą dyskusję na temat tego czy jedna osoba w poniedziałek [mamy wtedy normalnie zajęcia, normalny dzień pracujący] może być na Skype, bo wyjeżdża na majówkę. Dziwi mnie stawianie majówki wyżej niż terapię tym bardziej, że wyjazd był zaplanowany już w trakcie bycia w terapii, a i też nie jest na taką odległość, aby nie móc na tę terapię przyjechać. Nie wiem, mi takie luzowanie sobie portek nie służy zupełnie, bo jak sobie popuszczam w takich drobnych pozornie sprawach dyscyplinę to zaraz leci lawina otwieranych furtek i zawsze na końcu jestem pijana. Nie warto. No ale każdy podejmuje swoje decyzje, większość grupy wyraziła na to zgodę, więc nic mi do tego. 

Potem w ogóle było ciekawie, bo cała grupa zdecydowała, że mam zostać starostą grupy, bo aktualny kończy terapię. Starosta grupy to tak samo jak na studiach starosta, łącznik między grupą, a terapeutami, ogarnianie organizacyjnych tematów. Bardzo mnie zdziwiło, ale i nie powiem, że ucieszyło, że grupa uważa mnie za osobę odpowiednią do tego stanowiska także od przyszłego tygodnia dostaję władzę w swoje krzywe łapki. 

Potem w domu szybki obiad, ogarnianie siebie i kudłatego i pojechałam na miting ten który tak bardzo mi się spodobał w zeszłym tygodniu. Na moje nieszczęście w tym tygodniu było bardzo dużo osób co automatycznie wywołało we mnie takie napięcie, że aż mnie ciało bolało. Nie lubię dużych skupisk ludzi, bardzo się stresuję i pomimo tego, że bardzo się starałam to nie udało mi się przemóc, żeby się odezwać. Niemniej w przerwie porozmawiałam sobie z takim gościem, który w trakcie mitingu świętował 11 rocznicę trzeźwości i dało mi to sporo wiatru w żagle, bo fajnie widzieć młodych gości z takim stażem. Naprawdę jest to dla mnie imponujące.

Po mitingu była decyzja, że kto chętny to idziemy na jakąś pizzę albo coś. No i tu zrobiłam to wbrew sobie i poszłam. Wbrew sobie dlatego, że naprawdę kiepsko się czuję w tak dużej grupie osób, nie mogę się odnaleźć, stresuję się, żeby się odezwać, ale zrobiłam to, bo jak piję to totalnie odcinam się od ludzi, więc teraz staram się na nich otwierać i do nich wychodzić. Moim postanowieniem jest raz w miesiącu po mitingu gdzieś z nimi iść, no małymi krokami muszę się oswoić. Raczej na razie będę wybierać mitingi, gdzie będzie mniej osób i w mniejszym gronie będziemy gdzieś wychodzić, ale z racji tego, że kwiecień się kończy to nie pozostawiłam sobie dużego pola manewru. Bardzo się cieszę, że miałam obok siebie osoby z terapii, bo łatwiej było mi okiełznać stres i chęć ucieknięcia do domu. Ogólnie wieczór był bardzo miły, dla mnie to było coś zupełnie nowego i nieznanego być w restauracji i nie pić alkoholu, a także, że nie spożywa go nikt wokół mnie, nikt się nie upija, nie zatacza, nie prowadzi drażliwych dyskusji, każdy jest wesoły, no naprawdę bardzo fajna sprawa. No i tak wieczór w restauracji minął do 22, wtedy też z dwójką znajomych z terapii się pożegnaliśmy, odwiozłam ich wedle wcześniejszej obietnicy no i wróciłam do domu to było koło 22:30. Zanim ogarnęłam siebie i psa to było już tak późno, że trochę się podpierałam nosem ze zmęczenia i nie było opcji, aby siedzieć i cokolwiek tu klepać. 

Był to dla mnie bardzo wyczerpujący dzień pomimo tego, że przyjemny. Myślę, że zajmie mi jeszcze sporo czasu oswojenie się z ludźmi, ale bardzo się cieszę, że robię choćby te małe kroki ku temu, aby to zrobić. Nic dobrego z zamykania się w czterech ścianach nie wychodzi nigdy, a tak naprawdę tworzę sobie trzeźwą społeczność i bardzo mnie to cieszy. Trochę budzi się we mnie niepokój i stres, bo jest to dla mnie coś zupełnie nowego, ale jak nie będę się przełamywać i próbować nowych rzeczy to o postępach w leczeniu nie będzie mowy.

A to ciekawe przesłanie napotkane w drodze do restauracji

![WhatsApp Image 2022-04-30 at 15.25.17.jpeg](https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/EoGwyHyvLBLTEyeYDpJiUkqq5CwKZVtqT9ETaLVdhvGNWNcSyQoiFCymKQwfSnir9ir.jpeg)
*Źródło: fotografia własna*

---

30.04.2022

Wczorajsze wyjście do restauracji wyszło mi bokiem, bo całą noc śnił mi się alkohol i wstałam z suchym kacem. Suchy kac to takie wkurwiające zjawisko u uzależnionych, że nie pijesz, a wstajesz i normalnie masz kaca, wszystkie jego objawy fizyczne. Wywołało to moje solidne wkurwienie, ale też nie mam do siebie pretensji. Nie mogłam przewidzieć, że moje ciało i psychika zareaguje w taki sposób na wczorajszy wieczór. Wnioski z tego wyciągnę i myślę, że dam sobie więcej czasu na tego typu wyjścia wieczorne [bo wydaje mi się, że tu był problem], bo ewidentnie nie jestem jeszcze gotowa na to, żeby chodzić do miejsc, gdzie jest choćby możliwość picia alkoholu. Rozumiem to w pełni, akceptuję, nie ma we mnie zero buntu, sprawdziłam no i przynajmniej wiem na czym stoję. Bardzo cieszę się z faktu, że sprawdziłam to w otoczeniu ludzi nie stanowiących zagrożenia dla mojej trzeźwości. Mądry Polak po szkodzie, poranek z takim kacem, że przez chwilę mocno się zastanawiałam czy ja na pewno się wczoraj nie najebałam i nie powinnam dmuchnąć w alkomat zanim wsiadłam do auta. 

Ogarnęłam siebie i psa i pojechałam do wujka rozliczyć hajs za naprawę komputera. Boli 800 zł, ale za głupotę się płaci, a sama jestem sobie winna, bo zamiast iść od razu do niego to polazłam do jakiegoś zafajdanego fachowca. Jeszcze tylko kupno nowego dysku i odzyskam lapka co znacznie poprawi mi komfort pisania tutaj, bo jednak na lapku przyjemniej i wygodniej. Nie mówiąc o tym jak miło będzie się grało w gry, gdy będę na to gotowa, bo na razie zbyt alkoholowo mi się to kojarzy.

Po powrocie do domu, bo jak zwykle trochę popitoliliśmy zebrałam się biegać. Wczoraj nie byłam, bo po prostu cały dzień byłam poza domem, ale nie biczowałam się za to z racji tego, że i tak dobrą robotę wczoraj zrobiłam w kwestii mojego uspołeczniania się. Wracając do biegania ogólnie ciężko mi się biegało, czuję jakąś sztywność kolan na początku biegu pomimo tego, że przykładam się do rozgrzewki. Nie wiem, może po prostu za dużo od siebie oczekuję w zbyt krótkim czasie i muszę dać sobie więcej czasu na przyzwyczajenie ciała do tego typu wysiłku fizycznego. Co by nie powiedzieć ładnych parę lat się nie ruszałam. Poza tym znowu się za ciepło ubrałam, bo wydawało mi się, że jest za zimno na krótki rękawek, a jednak byłoby w sam raz. No ale w końcu się nauczę, więc nie tracę optymizmu.

![image.png](https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/23viTFGe958XRSYnbpWRp3ybMumM8eknJDYmXc9RQAfSJeYbYf7VQgd8xxJdp894YWeV3.png)

![image.png](https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/Ep3k9iHyJchW3seNpw1uxCsWaspDoFnnMJh11AYHXuUgYiTeswDTFU6S3WGQHio5Kqm.png)

![image.png](https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/23t8CfKPvYpHXERtYuGesjFKzUq1sobuDjUDbTj83hDarJvkCHWAqBRjE1XwKUDwf1NbW.png)

Podjęłam też decyzję o tym, że w przyszłą sobotę startuję w Park Runie. Nie jestem w stanie jeszcze przebiec 5 km, ale sprawdziłam czasy osób, które uczestniczyły w dzisiejszej edycji i osoby na moim poziomie też tam startują dlatego nie będę sobie szukać dłużej wymówek i w przyszłą sobotę lecę. Będzie jak będzie, ale to kolejny krok wyjścia do ludzi, a poza tym jak sobie cały czas będę odsuwać czas wzięcia udziału to nie przemogę się nigdy. Także klamka zapadła. Ogólnie ciężko mi się biegało po tej nocy, ale jak zawsze przybijam sobie piątkę za ruszenie dupska.

Po obiedzie pojechałam na miting i było tak sobie. Zaczęło mnie łapać zmęczenie i zamulenie lekkie po lekach, więc ciężko mi się było skupić i w miarę sensownie wypowiedzieć, ale fajnie było zobaczyć panów, fajnie, że wszyscy zdrowi i trzeźwi. Daje mi jakiegoś takiego kopa obcowanie z ludźmi, który mają po 15 - 20 lat abstynencji, bo dzielą się ciekawymi doświadczeniami ze swoich początków i dużo mogę wyciągnąć dla siebie.

Po powrocie do domu pisząc to teraz jestem tak wypompowana, że pomimo tego, że jest dopiero godzina 19 to moje plany na wieczór brzmią krótko i zwięźle: kolacja, spacer z psem, odcinek House of Cards i sen. Generalnie mam w planach również jutro bieganie przez to, że na przyszły tydzień trochę sobie plany biegowe poprzestawiałam pod kątem sobotniego Park Run, więc długi sen dobrze mi zrobi.

Nie sądzę, żeby się dzisiaj jeszcze coś ekstremalnie istotnego dla mojego żywota wydarzyło zatem kończę ten i tak przydługi wpis. Jutro za to będą w ogóle dwa wpisy no bo dziennik i podsumowanie miesiąca, więc dzieje się ostatnio tutaj srogo. Jest jednak coś takiego w tej platformie [czy zwał jak zwał], że chce się tu być i nie mówię tylko o pisaniu, bo tyle samo czasu wkładam w czytanie cudzych postów. Widzę, że tu niektórzy rozdają głosy bez czytania [nic mi do tego], ale ja czytam wpisy, na które głosuje i naprawdę jest to dla mnie istotne zajęcie w rozkładzie dnia, frustruję się, gdy mam za mało czasu, żeby nadrobić wszystkie posty z #polish. Jeśli moje szare komórki zmobilizują się do pracy przed spaniem do nadrobię zaległości z dzisiaj, jak nie to będę czytać jutro.

Do jutra!

</div>
👍  , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , ,
properties (23)
authorataraksja
permlinkdziennik-58-jakos-do-przodu
categorypolish
json_metadata{"app":"peakd/2022.04.6","format":"markdown","image":["https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/EoGwyHyvLBLTEyeYDpJiUkqq5CwKZVtqT9ETaLVdhvGNWNcSyQoiFCymKQwfSnir9ir.jpeg","https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/23viTFGe958XRSYnbpWRp3ybMumM8eknJDYmXc9RQAfSJeYbYf7VQgd8xxJdp894YWeV3.png","https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/Ep3k9iHyJchW3seNpw1uxCsWaspDoFnnMJh11AYHXuUgYiTeswDTFU6S3WGQHio5Kqm.png","https://files.peakd.com/file/peakd-hive/ataraksja/23t8CfKPvYpHXERtYuGesjFKzUq1sobuDjUDbTj83hDarJvkCHWAqBRjE1XwKUDwf1NbW.png"],"tags":["polish","pl-blog","pl-emocjonalnie"],"users":[]}
created2022-04-30 17:08:45
last_update2022-10-13 05:45:45
depth0
children0
last_payout2022-05-07 17:08:45
cashout_time1969-12-31 23:59:59
total_payout_value1.367 HBD
curator_payout_value1.357 HBD
pending_payout_value0.000 HBD
promoted0.000 HBD
body_length10,126
author_reputation140,284,941,633,545
root_title"Dziennik #58/2022 - jakoś do przodu"
beneficiaries[]
max_accepted_payout1,000,000.000 HBD
percent_hbd10,000
post_id112,783,758
net_rshares2,763,870,505,684
author_curate_reward""
vote details (25)