<div class="text-justify">
![signal-2023-05-05-102112_007.jpeg](https://files.peakd.com/file/peakd-hive/biblioteczka.agi/23xVM1nYK7wokqvgAjYi5ssZUfZVPG7FT6t1yp7quoHu8XGnh36L2yn2wNKkzsSpmRupT.jpeg)
Z debiutami autorskimi bywa tak, że jedne zachwycają, a drugie gubią się wśród innych książek. I tak mam z Warstwami podskórnymi, debiutem Marcina Silwanowa. Książka nie wyróżnia się niczym szczególnym pośród innych książek ze swojego gatunku. Jest po prostu poprawna.
Opis wydawcy: Prywatny detektyw Piotr Rajski jest nieco znudzony swoją pracą. Zamiast jak w amerykańskich filmach śledzić prawdziwych kryminalistów, zajmuje się tropieniem niewiernych małżonków. Kolejne zlecenie, które otrzymuje od znanego białostockiego biznesmena, zdaje się nie przynosić nic nowego. Co prawda będzie wymagało od Rajskiego przejrzenia zakurzonych archiwów i odświeżenia kilku znajomości, ale czy szukanie dawnego właściciela działki, na której postawiono galerię handlową, może wzbudzić w nieco zobojętniałym detektywie upragnione emocje? Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia jego biuro odwiedza tajemnicza i bardzo atrakcyjna klientka, która pragnie poznać przeszłość narzeczonego. Ale chyba nie tylko…
Niewątpliwym plusem tej historii jest to, w jaki sposób została pokazana praca prywatnego detektywa – nie są to pościgi, strzelaniny, jest to raczej żmudna praca polegająca na obserwacji, czytaniu archiwów czy przeglądaniu social mediów. Sam autor jest prywatnym detektywem z zawodu, więc ufam temu, co i jak zostało przedstawione w książce. Główny bohater jest nieco znudzony już tą pracą, chciałby dostać jakieś emocjonujące zlecenie – i okazuje się, że możliwe, że takie dostał. Szkopuł w tym, że ja wciąż byłam znudzona. Pojawiają się dwie sprawy – pierwsza to szukanie potencjalnego spadkobiercy białostockiej ziemi, którą obecnie posiada znany biznesmen. Druga sprawa, to zlecenie sprawdzenia dochodów narzeczonego klientki – ta sprawa robi się o tyle ciekawsza, że potencjalna klientka zostaje zamordowana, a Piotr Rajski chwilowo staje się potencjalnym podejrzanym.
Rajski zaangażował się we dwie sprawy przez co obie sprawy, moim zdaniem, prowadzi po łebkach i czytelnik nie jest do końca pewny, który wątek jest tym głównym wątkiem. Dopiero pod koniec książki robi się nieco ciekawiej, ale tylko na moment, bo zakończenie pozostawia wiele do życzenia.
W książce brakowało mi wiele rzeczy, w tym po pierwsze – wyjaśnienia powiązań pomiędzy bohaterami, kim jest Kazimierz Sobótka i jaki w tym wszystkim ma interes, kim jest Chaim Lewin (jego spadkobierców miał szukać detektyw)? Jakie powiązania miała zamordowana klientka z pewną firmą w lesie? Kolejna sprawa, to właśnie prowadzenie dwóch wątków równolegle, przez co żaden nie został do końca dobrze poprowadzony. Zakończenie dało mi pewne odpowiedzi, ale nie były one w żaden sposób satysfakcjonujące.
Książka sama w sobie nie jest zła, jest poprawna. Nic szczególnego, można przeczytać w wolnej chwili, ale w mojej opinii o fabule zapomnę już za dwa dni.
[Instagram](https://www.instagram.com/p/CsVh0_dNcyN/)
[Lubimy czytać](https://lubimyczytac.pl/ksiazka/warstwy-podskorne/opinia/76948297)
</div>