☀️ A Lazy Day in Mom Mode – After a Crazy Week, I Deserved This Reset! 🌿

![](https://images.ecency.com/DQmNmZDGEGP231MV13b6VqyEaPZdjruoYU6yjuhJ5JSCbfq/1751175440723.jpg)

Yesterday was one of those days when the world won’t fall apart if you slow down a little. And thank goodness, because after a few weeks full of work, studies, and household chaos – my batteries were basically begging for a recharge. And you know what? I listened. ✨

I’ve just finished my university exam session – 8 exams, all passed on the first try! 🥳 And since I hate having things hanging over my head, I gave it my all to wrap it up properly. The result? Three full months of freedom from studying, and not a single retake to worry about. What a relief!

The kids are already on summer break – I sent the older two to the movies, and spent some time with the “little ones”… though to be honest, calling them “little” doesn’t feel right anymore. Alex is 9, and Wiktor is 5! We had such a fun time – bouncing on the trampoline, playing games, and goofing around in the pool. Just good old summer magic with lots of energy. 💦🎮

![](https://images.ecency.com/DQmaJH1xupnG9qipfwWYCrZwycEghUgRBBNC1d2mnMhunWa/1751175467664.jpg)

When the older kids came back, I finally had a chance to just relax. Sara took over as the entertainment manager – between my kids and their cousins, the number of children shot up from four to six in no time. Sometimes, it grows to nine or even ten, so really – yesterday was a breeze 😅 Especially considering they all needed to be fed. “Mom, can we have ice cream?”, “Auntie, can you make us something to eat?” – those are classic lines I hear on repeat. My terrace often turns into a burger shack, a waffle stand, or the hottest ice cream shop in the neighborhood. 🍔🍦😂

My parents also came back from their vacation – they spent a week by the lake with friends, staying on a houseboat. It was actually their second trip like that. Funny enough, even though this time the boat was newer and more modern, they had more adventures than before. Power outages every now and then, a waste tank that filled up too quickly (oh joy), so they had to spend quite a bit of time docked at the marina. The engine failed a few times too – and when the wind picked up, drifting away from shore without proper control got a little scary. Still, there were lots of laughs and plenty of fish caught. I listened to the full multi-hour report, then went to prep dinner – or more like “evening snacks,” because in weather like this, the kids and I barely eat… but water, coffee, and all kinds of drinks disappear at record speed.

![](https://images.ecency.com/DQmYhUywFP53peycAemr7JqjmHKt8VjFRNTZTk1oK7cUHtk/1751175508279.jpg)

I’m a bit embarrassed to admit it, but I only did a little over 2,000 steps yesterday. Not exactly the most active day – I haven’t spent that much time sitting or lying down in ages. But hey – I actually did a lot! Those exams didn’t take themselves, the kids didn’t entertain themselves, and the family stories didn’t listen to themselves either 😉 I even had a rare moment of sweet laziness just for me. Later in the evening I watched a show, did some ab exercises, and even picked up the dumbbells – so let’s not call it a totally lazy day.

It was a good day. The kind that helps you recharge after an intense week. The kind that brings you back to yourself – with a smile, with peace, and with new energy to face whatever comes next.

Because even the busiest mom deserves a day where she doesn’t have to do anything – but can do everything if she wants to. 🧡

![](https://images.ecency.com/DQmP2ZRnieWFrFQoN4E8AVFAY2Yc41yhxFKZnG5Nz4ZhHip/1751175559559.jpg)


☀️ Dzień lenistwa w rytmie mamy – po intensywnym tygodniu zasłużony reset! 🌿

Wczoraj był jeden z tych dni, kiedy świat się nie zawali, jeśli trochę zwolnisz. I całe szczęście, bo po ostatnich tygodniach pełnych pracy, nauki i domowych obowiązków – moje baterie same z siebie zgłosiły potrzebę ładowania. I wiecie co? Posłuchałam ich. ✨

Właśnie zakończyłam sesję na studiach – 8 egzaminów, wszystkie zdane w pierwszym terminie! 🥳 A że nie lubię zostawiać niczego na ostatnią chwilę, dałam z siebie wszystko, by zamknąć ten rozdział raz a dobrze. Efekt? Trzy miesiące wolności od nauki i żadnych wiszących nad głową poprawek. Ulga to mało powiedziane.

Dzieciaki mają już wakacje – starszą dwójkę wysłałam do kina, a czas z młodszymi… no cóż, trudno już ich nazywać małymi, skoro Alex ma 9 lat, a Wiktor 5. Spędziliśmy razem cudowny czas: trochę poćwiczyliśmy na trampolinie, pograliśmy w gry, a potem były wygłupy w basenie. Taki dziecięcy slow life w wersji pełnej energii. 💦🎮

Gdy starsi wrócili, mogłam w końcu chwilę poleniuchować. Sara przejęła pałeczkę animatorki – dzieci, kuzyni, i nagle z naszej czwórki zrobiło się sześcioro rozbrykanych dzieciaków. A bywa, że ta banda rozrasta się do dziewięciu, a nawet dziesięciu sztuk! 😅 Ale wczoraj? To był pikuś – szczególnie, gdy trzeba ich wszystkich nakarmić. „Mamo, możemy lody?”, „Ciocia, zrobisz coś do jedzenia?” – to pytania z repertuaru obowiązkowego. Czasem z mojego tarasu robi się budka z hamburgerami, gofrownia albo lodziarnia numer 1 w okolicy. 🍔🍦😂

![](https://images.ecency.com/DQmZsz95HDw37WLyKJtupSFMNmjaA227ACWvqTVY6dHJU8P/1751175690510.jpg)

Moi rodzice wrócili właśnie z wakacji – spędzili tydzień nad jeziorem, z przyjaciółmi, mieszkając na housbocie. To była już ich druga taka wyprawa. I choć tym razem łódź była nowsza i wygodniejsza, przygód mieli więcej niż na starej. Prąd co chwilę się kończył, pojemnik na fekalia przepełniał się regularnie, więc musieli często zawijać do bazy. Kilka razy zawiódł silnik, a przy silnym wietrze i z dala od brzegu robiło się naprawdę niebezpiecznie. Ale oczywiście było też dużo śmiechu i sporo złowionych ryb. Wysłuchałam kilkugodzinnej relacji i... poszłam ogarnąć obiadokolację. Bo w taką pogodę to dzieciaki (i ja też) prawie nie jedzą, ale za to woda, kawa i napoje schodzą w ekspresowym tempie.

Wstyd się przyznać, ale wczoraj zrobiłam tylko nieco ponad dwa tysiące kroków. To nie był aktywny dzień – już dawno nie spędziłam tyle czasu po prostu siedząc albo leżąc. Ale z drugiej strony zrobiłam całkiem sporo! Egzaminy same się nie napisały, dzieci same się nie zabawiły, a rozmowy z rodzicami same się nie przeprowadziły 😉 Była też chwila słodkiego lenistwa tylko dla mnie (a to prawdziwa rzadkość!). Wieczorem obejrzałam serial, poćwiczyłam brzuch, a nawet sięgnęłam po hantelki – więc nie było tak całkiem leniwie.

![](https://images.ecency.com/DQmWdTrcTd6QmNFZ7BF95eRL7VvQ9bu1BSPhbcJWSXPzWzq/1751175725628.jpg)

To był dobry dzień. Taki, który pozwala się zregenerować po intensywnym tygodniu. Taki, po którym człowiek wraca do siebie – z uśmiechem, spokojem i gotowością na kolejne wyzwania.

Bo nawet najbardziej zapracowana mama zasługuje na dzień, w którym nic nie musi, a wszystko może. 🧡